Can

Filas

Moja rodzicielka też zna, a jakoś brody nie ma.

Szamanka

No trochę się tej brody boję, ale trudno, trzeba się poświęcać w imię sztuki... Na razie przesłuchałam Ege Bamyasi i jeszcze mi nie wyrosła Wink

megadziobak

Ważniejsza jest broda mentalna.

John Cipolina

Ja pierdolę, wypierdalać z odtwarzać. Pretensjonalne i nieudolne. Może nie aż tak jak Ummagumma, ale to ich awangardowanie jest nieudolne. A japoniec to ćpun, który myśli, że robi wielką sztukę. Poza tym podobne jazdy były na Freak Out!, dodatkowo miały więcej sensu.

Filas

Que? To raczej jest jedna wielka ćpuneriada. Na dodatek brzmiąca miejscami jak podwaliny wielu, wielu rzeczy... Nie wiem gdzie tam pretensja?

che

Menel pijany pewnie. W końcu sobotnie południe...

John Cipolina

Filas

A bo mie cygany okradły to szukom ulgi w komentach. Dobre prowo, pozdrawiam.

zuy_pan

Ala naprawdę łod e fak?

Kapitan Wołowe Serce

Filas

Kapitanie, post fajny, treściwy, ale to było prowo Sad

Kapitan Wołowe Serce

Lepiej napisać co i jak, żeby potem nie było...

John Cipolina

Kiepska prowokacja, ale zawsze to jakaś zaczepka do wypowiedzi. Smile

Pomysły - tak, sekcja rytmiczna - tak. Zgadzam się do tego momentu. Ale same pomysły na muzykę a jakość tego, co z nich powstanie to już inna sprawa. O tym poniżej.

che

Nie widzę tu ani słowa o "Saw Delight". Dlaczego ten album został tak pominięty? Przecie jest bardzo ładny...

Kapitan Wołowe Serce

No, jest spoko, ale nic tam nie ma nadzwyczajnego przecież.

stary znajomy

Nie padło tu ani jedno słowo na temat albumu Soundtracks. Mnie się ogólnie wszystkie pięć pierwszych albumów (licząc od Monster Movie; Delay jakoś dotąd jeszcze nie poznałem) bardzo podoba. W tym Soundtracks, które nie cieszy się żadną sławą, a nie wydaje mi się dużo gorsze od takiego np. Ege Bamyasi, a od Monster Movie nie wydaje mi się gorsze w jakimkolwiek stopniu. Monster Movie ma świetne momenty, ale jest też miejscami troszkę monotonii. A jakie jest stanowisko Najwyższej Rady Gustu Muzycznego? Można lubić Soundtracks, czy raczej nie wypada? Razz

che

Jak najbardziej można. Też mi sie podoba i wcale się tego nie wstydzę Wink

stary znajomy

No tak, ale z tego, co widzę, to Ty ogólnie lubisz takie niepopularne na forum albumy Can. Pisałeś o "Saw Delight", to Ci odpisano, że fajne, ale nic nadzwyczajnego Wink

Ja zresztą ogólnie mam tendencję do większego doceniania wczesnych albumów, niż późniejszych, jeśli są na dość zbliżonym poziomie muzycznym. Bo przecież to na tych wczesnych albumach zarysowuje się cała stylistyka i koncepcja muzyczna zespołu, zatem pierwsze albumy są dużo bardziej przełomowe niż te późniejsze - o ile nie są w zupełnie innym stylu, ale w przypadku Can przecież nie są: Monster Movie i Soundtracks stanowią porządny przedsmak tego, co będzie się działo w twórczości Can na dwóch następnych albumach. W związku z tym uważam, że dwa wspomniane przeze mnie krążki są mocno niedoceniane - nie dostrzega się faktu, że to tam się narodził klimat twórczości Can. Później był modyfikowany, ale to już tylko modyfikacje.

Filas

Może i racja, ale czyżby Damo Suzuki nie wniósł swoim wokalem dosyć sporo do ogólnej atmosfery? Pierwszy wokalista miał zupełnie inny tembr.

stary znajomy

To prawda, ale ten kontrargument może dotyczyć jedynie Monster Movie, bo już w Soundtracks pan Suzuki ma udział wokalny większościowy - tylko dwa kawałki śpiewa ten stary wokalista.