Filmy

romanzkrainydeszczowców

Mam koleżankę na kulturoznastwie, która poszła na studia szukać męża.
Mi tak ogólnie pół żartem pół serio podoba się podejście do kobiet "Cassablanki" z Konkwisty Łysiaka.

Vilverin

romanzkrainydeszczowców

Pamiętajmy że dziś studia to pierdolona maszynka do robienia mielonego czyli pseudo studentów "studiujących" dla imprezek i zaliczania kolejnych towarów. Jak to powiedział kiedyś mój wykładowca od Mechaniki Górotworu - Dziś byle małpa może zrobić inżyniera.
Nie obrażając oczywiście nikogo na tym forum, ale dziś większość studenciaków takich właśnie jest.

kobaian

romanzkrainydeszczowców

Kika · Gość

Zacytuję klasyka "OK, nevermind, whatever, I don't care"

romanzkrainydeszczowców

Oczywiście żartuje, no offence,

romanzkrainydeszczowców

po co od razu to neverminnd.

Niepokonany Herakles

Biję brawo temu co pisze kobajan. Sam to samo uważam i to pokrzepia me serce.

kobaian

_kopfrkingl

Nie znam ani jednego filmu Almodovara i jest mi z tym dobrze. Co do Bergmana, uwielbiam Personę, Siódmą Pieczęć, ale także Gości Wieczerzy Pańskiej. Głównym atutem tego ostatniego filmu jest fakt, że jest to obraz chyba najmocniej nawiązujący do tego, czym parał się Bergman zanim został reżyserem, czyli do teatru. Mam tu na myśli umowną scenografię i syntetycznie brzmiące dialogi/monologi aktorów. W przeciwieństwie do kobaiana nie uważam tego za grafomanię, bardziej za sprawne i ciekawe wzięcie w nawias opowiadanej historii. No i bardzo mi odpowiada cała wymowa Gości oraz jego symbolizm.
Jeśli miałbym wskazać bardziej przereklamowane dzieła Bergmana (to maks jeśli chodzi o punktowanie jego twórczości, gdyż słabych filmów raczej nie kręcił), to byłyby to Poziomki. To w gruncie rzeczy taki sam road movie co Siódma Pieczęć tylko z odrobinę gorzej napisanymi postaciami i bez historycznej otoczki.

nihil reich

Też lubię Gości Wieczerzy Pańskiej. Nie jest to najlepszy film Bergmana, ale wciąż lepszy niż jakieś vontrierowe Antychrysty i inne gnioty.

_kopfrkingl

Antychryst akurat był całkiem znośny, niczego sobie ukłon w stronę filmowych wariatów pokroju Tsukamoto, co to na plan przychodzili bez ukończonego scenariusza, stosując na dalszych etapach produkcji zasadę "im dziwniej tym lepiej". Oglądając Antychrysta bawiłem się całkiem nieźle nie spoglądając zbyt często na zegarek, czego nie mogę powiedzieć o Melancholii. O ile w latach 90. Von Trier był niezaprzeczalnie wybitnym reżyserem, to dzisiaj stać go chyba wyłącznie na tworzenie takich przyzwoitych laurek. Ale Nimfomanki nie widziałem więc może się mylę. Ktoś oglądał?

zuy_pan

To jak będę w muzyce radośnie nawiązywał do GG Allina to też powiesz, że spoko?

_kopfrkingl

Jak będziesz to robił w sposób inteligentny i z jajem, to jak najbardziej.
PS. GG Allin ssie

Vilverin

...i rzuca kaką.

zuy_pan

Antychryst super z jajem i super inteligentny, krwawe wytryski i obcinanie łechtaczek nożyczkami takie zabawne i łechtające mózg.

ps: GG Allin był najlepszym trollem w historii muzyki, szkoda, że się zabił przypadkiem.

nihil reich

Ja właśnie żadnego wariactwa ani niczego szczególnie dziwnego w Antychryście nie dostrzegłem, tylko tanią prowokację i chujowe gore (hehehe). Jak ktoś lubi takie kino to rzeczywiście Antychryst może być dla niego spoko, choć i tak lepsze jest Tokyo Gore Police.

_kopfrkingl

Nie napisałem że Antychryst jest super inteligentny. Więcej, swojego posta napisałem celowo w takim tonie, żeby podkreślić, że nie jest to nic wybitnego (ani nawet b. dobrego). Więc tak naprawdę nie wiem o co się przypierdalasz.

nihil reich to może w ten sposób: w jakich filmach widziałeś te elementy, które tu wspólnie przytoczyliśmy? A może już na samym starcie negujesz zasadność istnienia takich tworów ludzkiej wyobraźni jak np. Nagi Lunch?

zuy_pan

O to, że Antychryst był mega chujowym gównem bez sensu, ładu i składu, a nie jakimś nawiązaniem, a nawet jak, to do filmów ojca tej aktorki co tam grała, co kręcił filmy o tym, że pedał zakochał się w młodej dziewczynie, bo myślał, że to chłopiec, a później mu nie stawał, a ją bolała dupa od analu... super film kurwo, to już GG Allin miał więcej sensu. Nazywanie tego "znośnym" i "niczego sobie" to tak jakby mówić, że smarowanie se ryja gównem na scenie jest znośnym i niczego sobie performancem nawiązującym do wspomnianego mesjasza pank roka.

W Nagim Lunchu (książce, filmu nie widziałem, a to podobno nie ma wiele wspólnego) masz coś więcej jak kilka scen słabego porno-gore zawieszonego w pseudo-intelektualnym sosie, nietrafione porównanie.