Gong

mahavishnuu

„Expresso II” to album Gong. Pierwszym krążkiem firmowanym nazwą Pierre Moerlen’s Gong jest “Downwind” z 1979 roku.

Co do „Expresso II” to oczywiście nie jest to w żadnym wypadku odkrywcza muzyka. To taki dość konwencjonalny jazz-rock. Stylistycznie podchodzi mi jednak bardziej niż pierwsze płytki. Taki „Continental circus” ma na przykład bardzo dobrą druga stronę analoga z porywającymi psychodelicznymi improwizacjami. Jednak pierwsza strona mocno mnie odstręcza. Głównie za sprawą długiego i topornego blues rockowego „Blues for Findlay”. Drugi kawałek na tej stronie to z kolei nudny przykład fragmentu soundtracku.

kobaian

No dobrze. Ale Camembert Electrique to jest bardzo dobra płyta. Zwiastun wielkiej trylogii - nie aż tak dobra, ale już niewiele jej brakuje. Jak można preferować jakieś lekkie jazzikowanie nad nią - tego nie rozumiem.

mahavishnuu

Problem polega pewnie na tym, że „Camembert electrique” nie do końca podchodzi mi stylistycznie. Jak dla mnie jest zbyt surowy, rockowy, czasami nawet nieco toporny. Wiem, że obiektywnie rzecz biorąc to lepsza płyta, jednak dla mnie ten prawdziwy, wielki Gong zaczyna się dopiero od Trylogii (i na dobrą sprawę na niej kończy). Przede wszystkim Steve Hillage i Tim Blake dali kopa nowej muzyce grupy. Tym wcześniejszym krążkom brakowało trochę finezji. Nowy skład był już poza tym bardziej zaawansowany technicznie, co stwarzało szersze możliwości do ciekawych zbiorowych improwizacji i partii solowych.

John Cipolina

zuy_pan

Bo może to nie jest kwestia personaliów, tylko przewodnictwa w grupie.

mahavishnuu

Filas

"You" mnie ostatnimi czasy jakoś tak od tylca wzięło. Czy ja pierwszymi razy nie słyszałem tego dzikiego jamowania? Genialne brzmienie.

che

To nadrabiaj całą trylogię jeśli Pan nie znasz!

Filas

Znam, znam, tylko że "You" w sumie najbardziej kopie.

Vilverin

Kurde, a mnie zawsze najbardziej brał latający sagan.

Drumfolk

fakt kultowy band,słuchałem wszystkie płyty,począwszy od "Camembert Electrique ",które jest dla mnie wzorem,muzycznego szaleństwa,reprezentatywnej niegłupiej hippisowskiej muzyki,tamtych czasów cudnych,trylogią też cała kiedyś,była słuchana przez moją osobę,lecz od wyżej wymienionej płyty,z tych które znam,lubię mniej cenioną "Shamal",ale zdaję mi się,że ja jakoś często cenie,te mniej lubiane płyty artystów.

Vilverin

Słucham sobie "Eye" Mother Gong. Naprawdę dobra płyta. Może kapkę zbyt długa, ale zdecydowanie pozytywnie zaskakująca.

Kapitan Wołowe Serce

Słuchałem kiedyś "Fairy Tales" i było mocno średnie.

romanzkrainydeszczowców

Te zdżezowiałe też dobre są. Melodia, harmonia i polot trzymają poziom.
http://www.youtube.com/watch?v=0XcfKHiWEN4

Kapitan Wołowe Serce

Wychodzi (wyszła?) nowa płyta. Ostatnia była zupełnie przyzwoita, więc może tym razem też nie będzie żalu.

Vilverin

I jak z tą nową płytą? Spoko, czy nie spoko?

zuy_pan

Chyba jesteś jedynym którego to interesuje...

Parol

Vilverin

Mam pierdyliard płyt w kolejce. Jeśli ktoś stwierdzi że jest warta uwagi - wsadzę ją na początek tego pierdyliarda, jeśli jest uwagi niewarta - wyląduje na końcu.

Więc prośbę ponawiam.

Kapitan Wołowe Serce · Wysłany: Pią 14:21, 13 Marzec 2015 Temat postu:

Daevid Allen umarł dzisiaj