Gong

Vilverin

To kanon zespołu. I pewnie są najlepsze. Niestety mam je już oklepane na dziesiątą stronę.

Kapitan Wołowe Serce

No tak

Spoko są jeszcze płyty Pierre Moerlen's Gong, w szczególności Downwind i Leave It Open. Niby zwykłe fusion, ale w sumie nawet oryginalne.

Vilverin

Dzięki za cynk Smile

Będę musiał się zapoznać. No i jeszcze jednak kwestia spoza tematyki Gong. Mianowicie czy mógłbyś podać artystów free jazzowych (oprócz Koltrejna Smile

) z którymi winno się zapoznać na początku swojej przygody z tym gatunkiem?

Kapitan Wołowe Serce

Możemy, ale jednak nie tutaj. Załóż jakiś wontek w dziale o innych gatunkach to Ci napiszę listę fest

John Cipolina

Flying Teapot. Jak to określić? Nie działa na mnie. Poczucie humoru tego pana na mnie nie działa. Połączenie jazzu, space rocka i infantylnych melodii (zdaje sobie sprawę z tego, że to celowy zabieg) powoduje wg mnie tylko rozwodnienie siły oddziaływania każdego z tych gatunków i kosmos jest nie dość głęboki, jazzowość pozostawia niedosyt, a infantylizm... Takie tanie i przewidywalne numery jak "maniana" czy wtrącenie jakiejś niby to flegmatycznej zaśpiewki pod arabszczyznę mnie nie ruszają. Do charyzmy Baretta to Allaenowi brakowało i mnie w ogóle nie przekonuje. Jedyny kawałek, który mnie jako tako przekonał to "Zero The Hero And The Witch's Spell", ale też bez zachwytów. Obawiam się, że z pozostałymi albumami trylogii będę miał podobnie. Jak tylko słyszę te wygłupy, nie dość jazzowe jazzy czy nie dość głęboki kosmos to mam dość.

mahavishnuu

Jeśli chodzi o Trylogię to najmniej wygłupów jest na "You". Poza tym dominują tam partie instrumentalne w konwencji space rockowej i jazz-rockowej. Ten album to absolutna perła. Jeśli Ci nie podejdzie to faktycznie oznacza to, że Daevid Allen to nie Twoje klimaty.

Filas

W ogóle Daevid twierdził swego czasu, że Vander miał pokój wytapetowany Hitlerami i swastykami. Spoko sprawa.

Cizar

Może coś w tym jest, bo pamiętam mojego znajomego, co śmiał się, że słucham magmy, ponieważ wyczytał on tam bodajże w jakiejś zagranicznej prasie, że jest to jeden z najdziwniejszych zespołów świata z powodu wymyślonego języka oraz treści neonazistowskich (sic!)

Filas

Kto słyszał koncert z 2000 roku, ten wie może, o czym mówię - w pewnym momencie (bodajże na Wurdah Itah albo na MDK) jest partia, która fonetycznie brzmi jak 'Adolf Hitler mein fuhrer', czy coś takiego - dziwne przeżycie. Co ciekawe Paganotti swego czasu wyciągał na wierzch sprawę tego, że niby Vander jest neonazistą - co jest dziwnym określeniem. Dlaczego? Cóż, facet przecież ma żoną żydówkę, na dodatek w zespole zbiera rozmaite ludzie ze świata. Niektórzy mówią, iż po prostu przyjął to wszystko, by zrozumieć wizję nadczłowieka, zaś Hitlera widzi jedynie jako charyzmatycznego, ostrego przywódcę. Christian to mocny kolo, nie ma co.

zuy_pan

Kurwa, nawet Bowie krzyczał na koncertach "Sieg Hail" kiedyś, o Kukizie nie wspominając, więc to nie jest żaden tam straszny rzecz.

Vilverin

Co myślicie o płycie Exprsso II?

Muszę powiedzieć że nieco się zawiodłem słuchając jej. Nie ma polotu swoich poprzedniczek. Sprawia wrażenie zrobionej na siłę. Kompozycję są jakieś takie...ubogie jak na Gong.

Filas

A ja w końcu muszę złapać RGI, bo podobnie jak Menelkir - jakoś mnie to nie łapie, no, w sumie trzecia część chyba najbardziej.

Dobra, chyba zaczynam łapać. A świat jest cudowny.

zuy_pan

Gong najlepiej wchodzi nie na trzeźwo.

Filas

Serio, ale to wymagało innego przeszkolenia niż słuchanie Yesów i spółki. Jakiegoś Mingusa trochę coś, jakieś Tippetty, Miękkie Maszyny i teraz Gong wchodzi aż miło.

mahavishnuu

Vilverin

W moim odczuciu Expresso II zdecydowanie odstaje od wymienionych przez Ciebie płyt. Słychać że panowie tracili powoli pomysł na siebie. Oczywiście album jest fajny i przyjemny - tyle że nie tego od Gong oczekuję. Po kilku przesłuchaniach jawi się wręcz jako mało odkrywcza mamałyga.

John Cipolina

Ale wiesz, że to nie jest już Gong tylko Gong Pierre'a Moerlena? Inny zespół. Moerlen to taki przyjemniaczek, który tworzył raczej przystępny i melodyjny jazz rock, a na Expresso II w klimacie soundtracku do dobranocki. Very Happy

To jest raczej muzyka do spożywania kakao.

Vilverin

Bu. Nie wiedziałem. Nie wgłębiałem się w zmiany personalne. To wszystko tłumaczy.

John Cipolina

Shamal był takim albumem pośredniczącym, potem już ten zespół stał się odrębnym bytem
[link widoczny dla zalogowanych]

Vilverin

Akurat do Shamala mam stosunek bardzo ciepły Smile

Był jeszcze humorek i klimacik ze złotego okresu, a jednocześnie muzyka jakby się wyklarowała. Złoty środek.