Pink Floyd

Vilverin

Breakoutu bez Kubasińskiej i Nalepy i tak nie pobiją.

Kapitan Wołowe Serce

Już za kilka miesięcy wszelkie spory odnośnie tego, która płyta Pink Floyd jest najgorsza staną się bezprzedmiotowe Smile

Vilverin

Może nie przebije w tej kwestii A momentary lapse of reason?

alesorius

[link widoczny dla zalogowanych]

Panowie Gilmour i Mason planują wydać jakieś odpryski m.in. z poprzedniego albumu i generalnie tego co się "nazbierało" od tamtego czasu. Podobnie trochę jak z The Wall i The Final Cut. Pewnie nie będzie to lepsze od Division Bell, o ile to wydadzą, ale może być pomiędzy tym i A Momentary Lapse Of Reason. Czyli szału nie będzie, ale myślę, że fajnie będzie posłuchać czegoś nowego.

zuy_pan

Nie wiem czy zauważyłeś, ale właśnie o tym gadaliśmy minimalnie wyżej.

Vilverin

Kapitan Wołowe Serce

Zobaczymy. Ale obawiam się, że to będzie coś, co powinno wyjść jako prezent dla fanów, albo dodatkowe CD dołączone do czegoś tam, nie jako pełnoprawny album. Przy całe mojej sympatii do zespołu hasło "utwory, które nie zmieściły się na najgorszym naszym albumie" nie brzmi dla mnie dobrze.

alesorius

Wybaczcie, nie zauważyłem. Przeleciałem wczoraj szybko, żeby sprawdzić, ale musiałem mieć klapki na oczach.

Olek

The Division Bell to dobry album, ale pod szyldem Pink Floyd wiele traci.

CzerstwySuchar

Przede wszystkim "A Momentary Lapse of Reason" to bardziej solowy album Gilmoura aniżeli kolejna płyta PF.

Kapitan Wołowe Serce

A Momentary Lapse of Reason to fajny radiowy rock. The Division Bell to smętny niemalże neoprog z jednym fajnym utworem i mnóstwem jęczenia dla dziadów starych, łysych i bezzębnych. Wybieram A Momentary.

CzerstwySuchar

Niekoniecznie się zgodzę - "A Momentary" to w zasadzie dwa ciekawe utwory - "Terminal Frost" i ewentualnie "Sorrow". Reszta jest kompletnie nijaka, nagrana raczej bez pomysłu i zdecydowanie takich muzyków jak Gilmour i reszta stać było zdecydowanie na więcej niż "fajny radiowy rock".
DB przyniosło więcej rzeczy godnych uwagi - "Wearing the Inside Out", "High Hopes", "Keep Talking" czy "Marooned". I choć progiem ciężko to nazwać, raczej podchodzi to pod art rock, to stanowi dobre zwieńczenie działalności, dlatego tym bardziej dziwię się wydawaniu nowej płyty złożonej z odrzutów po tylu latach.

Kapitan Wołowe Serce

Mnie tam bardziej odpowiada dobry radiowy rock, niż progowe przeciętniactwo. Przeboje z AMLOR są całkiem okej, gdybym podczas jazdy samochodem (którego nie mam) usłyszał w radio (którego z zasady nie słucham) między różnymi hitami (które słyszałbym właśnie po raz pierwszy) Learning to Fly, The Dogs of War, czy co tam jeszcze Gilmour wymyślił, to bym się szczerze cieszył.

Z drugiej strony gdybym sobie słuchał rocka progresywnego i nagle poleciałby Division Bell to bym się nie cieszył. W wypadku Dzwona zachodzi prawidłowość, którą dawno temu opisał Kobaian w dyskusji nad Yes - jeżeli zespół prog rockowy nagra album pop, to nawet jeżeli średnio mu wyjdzie można go wytłumaczyć tym, że w końcu grał w nie swojej stylistyce. Natomiast jeżeli stara kapela progowa po latach nagra album progowy, który będzie - jak Dzwon - ledwo ledwy, to wtedy nie da się go wytłumaczyć zupełnie niczym.

che

Kapitan Wołowe Serce

Te z ALMOR większością podobałyby mi się odrobinę bardziej.

CzerstwySuchar

Ale przecież to jest pokrętna logika. W takim układzie jeżeli rozważasz przeciętność DB z perspektywy nagrania jej przez progową kapelę, to jak oceniasz "A Momentary" w tym samym kontekście, a nie jako "dobry album radiowy"? Bo to cały czas ta sama kapela, a utwory zdecydowanie słabsze.

Kapitan Wołowe Serce

Vilverin

Kapitan Wołowe Serce

Czemu?

Vilverin

Gdybym umiał to wyjaśnić - włączył bym się w konkretną dyskusję nt. wyższości (lub nie) DB nad AMLOR. Odczuwam nosalstwo ostatniego stwierdzenia czysto podprogowo Wink