Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

Camel

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Prog, rock psychodeliczny i eksperymentalny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 00:15, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Ryader to niezły utwór. Z resztą w ogóle Śnieżna Gęś to całkiem udana płyta. Jeden z lepszych przykładów rocka symfonicznego. Chwytliwa, delikatna i melodyjna muzyka, a kaszany nie ma. Trochę balansują momentami na granicy kiczu ("Flight of the Snow Goose"), ale różne smaczki to rekompensują.

Jeśli chodzi o "Mirage", to mam mieszane uczucia. Zaostrzyłem sobie apetyt słuchając "Lady Fantasy", a po kupnie albumu okazało się, że fajnych i nie-fajnych momentów jest tak pół na pół.

Ach, nie ma to jak powspominać stare dzieje sprzed dekady. Smile

Jeśli chodzi o rockowego flecistę zawsze wolałem Iana Andersona. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pią 00:29, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Cytat:
Ryader to niezły utwór. Z resztą w ogóle Śnieżna Gęś to całkiem udana płyta. Jeden z lepszych przykładów rocka symfonicznego. Chwytliwa, delikatna i melodyjna muzyka, a kaszany nie ma. Trochę balansują momentami na granicy kiczu ("Flight of the Snow Goose"), ale różne smaczki to rekompensują.


MOIM ZDANIEM JEST KASZANA............................

A oto co sie stało:

Progresywny rak gdy aspiruje do czegoś ambitniejszego musi tymi swoimi aspiracjami posłużyć sie jak pieprzem, przyprawą. Camel na Śnieżnej Gesi mocno przepieprzył swoją potrawe. Nagrali płyte pozbawioną tego co rockowe, spróbowali małpowania klasycznej muzyki programowej. Pomysły, forma itp są takie same jak np. we Śnie Nocy Letniej Mendelssohna i innych takich tego.

I w ten sposób skazali sie na porażke.

Bo tak długo jak rockmani inspirują sie takimi rzeczami ale pozostają rockmanami to jest ok, bo powiesz - to jest co innego, nawiązuje do wyższej muzyki wciąż jednak pozostając rockiem, nie porównujmy jednego z drugim. Chłopacy z Camel przekroczyli granice i nie można powiedzieć "to co innego". Bo to jest to samo, to samo tylko że 98758774497 razy gorsze, cytując Bartosza to małe dzieci z doklejonymi wąsami udający swoich rodziców.

Ta płyta jest porażką bo nie ma powodu by słuchać takich malutkich przecież muzykantów w porównaniu z tymi którymi próbują być, rzepolących sobie na swoich gitarach elektrycznych i rockowej perkusji jakąś marną refleksje nad programowymi utworami romantyków.


Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pią 00:30, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 00:56, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Aramis d'Herblay napisał:
Progresywny rak gdy aspiruje do czegoś ambitniejszego musi tymi swoimi aspiracjami posłużyć sie jak pieprzem, przyprawą.


Znaczy to, że zgodnie z powyższą maksymą powinienem rzucić w kąt kameralistykę w stylu Univers Zero, Art Zoydów, bo to zapewne jakaś podrabiane contemporary classical?

A co z tymi, co inspirują się jazzem? Czy zasada im mniej jazzu tym lepiej też obowiązuje?

Collosseum to zapewne kolejna porażka, bo takie Valentine Suite ma ewidentnie nierockową formę.

Czyli pozostaje nam Uriah Heep, UFO i Hawkwind (bez Wojownika oczywiście) jako wzorzec dobrego progresu, bo tam jest prawdziwy rock lekko przyprawiony. Sorry, to ja może podziękuję za taką koncepcję i pozostanę przy swojej. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pią 00:56, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:06, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

sensuale napisał:
Utwory mają jakąś taką tajemniczą magie, w których można doszukiwać sie jakiegoś głębszego sensu (pewnie znów od Was tutał dostane po łbie Wink).


Na pewno ode mnie po łbie nie dostaniesz. Lubię Camel, to bardzo fajny zespół był. A to, że zdecydowanie nie jest to najwybitniejszy, najambitniejszy i najwięcej do rocka wnoszący zespół w dziejach to inna sprawa. Tylko, że to nie przeszkadza Camelowi grać miłej, przyjemnej muzyki : )

sensuale napisał:
Jeżeli chodzi o Latimera , bardzo mi sie podoba jego gra na flecie.


Dokładnie. Powiem więcej, jego gra na flecie jest dla mnie znacznie ciekawsza niż na gitarze.


Odnośnie debaty o czerpaniu z muzyki klasycznej powiem tak: jeżeli Śnieżną Gęść Camela rozpatrywać pod tym kątem to wypada ona po prostu śmiesznie i naprawdę, nie ratuje jej absolutnie nic. Natomiast jeżeli odstawić teorię i zająć się praktyką to jest to przyjemna, relaksująca muzyka, trochę przerysowana (pamiętam jak kilka lat temu Aramis kłócił się ze mną, że nie, Snow Goose to absolutnie nie jest kicz, co ja pieprzę?! Wink ), ale fajna, żeby ją sobie puścić w tle i przeczytać książkę. Kiedyś moje zdanie o Wielbłądzie nie było najlepsze, ale w końcu doszedłem do tego, że to nie jest żadna bombastycznie ambitna muzyka, co ją trzeba zestawiać z Wagnerem, tylko lajtowy, rozrywkowy rock. I z tej perspektywy dostrzegłem, że grali naprawdę fajnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Pią 12:06, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:08, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Hm, jakie plytki na poczatek?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pią 12:21, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

kobaian napisał:
Aramis d'Herblay napisał:
Progresywny rak gdy aspiruje do czegoś ambitniejszego musi tymi swoimi aspiracjami posłużyć sie jak pieprzem, przyprawą.


Znaczy to, że zgodnie z powyższą maksymą powinienem rzucić w kąt kameralistykę w stylu Univers Zero, Art Zoydów, bo to zapewne jakaś podrabiane contemporary classical?

A co z tymi, co inspirują się jazzem? Czy zasada im mniej jazzu tym lepiej też obowiązuje?

Collosseum to zapewne kolejna porażka, bo takie Valentine Suite ma ewidentnie nierockową formę.

Czyli pozostaje nam Uriah Heep, UFO i Hawkwind (bez Wojownika oczywiście) jako wzorzec dobrego progresu, bo tam jest prawdziwy rock lekko przyprawiony. Sorry, to ja może podziękuję za taką koncepcję i pozostanę przy swojej. Smile


Ja chcesz, nie bede ci mówił czego masz słuchać, dla mnie w każdym razie słuchanie rocka który bardziej niż rockiem jest nieporównywalnie uboższą wersją tego co oferuje nie-rockowa muzyka jest bezsensem zupełnym, stratą czasu i odmawianiem sobie przejścia na wyższy poziom na którym żeby zabić zółwia trzeba na niego skoczyć dwa razy.

Cytat:
(pamiętam jak kilka lat temu Aramis kłócił się ze mną, że nie, Snow Goose to absolutnie nie jest kicz, co ja pieprzę?! Wink )


Jakie kilka lat temu, znamy sie przecież max. 2 miesiące Embarassed Embarassed Embarassed

Cytat:
Hm, jakie plytki na poczatek?


Another Prick in The Wall spoko jest zawiera najgenialniejszy manifest-song w hisotrii
Powrót do góry
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:40, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:
jeżeli Śnieżną Gęść Camela rozpatrywać pod tym kątem to wypada ona po prostu śmiesznie i naprawdę, nie ratuje jej absolutnie nic. Natomiast jeżeli odstawić teorię i zająć się praktyką to jest to przyjemna, relaksująca muzyka, trochę przerysowana (pamiętam jak kilka lat temu Aramis kłócił się ze mną, że nie, Snow Goose to absolutnie nie jest kicz, co ja pieprzę?! Wink ), ale fajna, żeby ją sobie puścić w tle i przeczytać książkę. Kiedyś moje zdanie o Wielbłądzie nie było najlepsze, ale w końcu doszedłem do tego, że to nie jest żadna bombastycznie ambitna muzyka, co ją trzeba zestawiać z Wagnerem, tylko lajtowy, rozrywkowy rock. I z tej perspektywy dostrzegłem, że grali naprawdę fajnie.


No właśnie. Ja może spróbuję wyjaśnić inaczej, dlaczego argument Aramisa jest dla mnie z d... wzięty. Aramis gada o muzyce tak, jakby to było malarstwo. Bo w malarstwie jeśli ktoś rozrysuje sobie Bitwę pod Grunwaldem, a potem pokoloruje kredkami świecowymi i wyjdzie z tego dziecięcy rysunek - to mamy ewidentną dziecinadę. W muzyce tak nie jest do końca, dlatego że ogólna koncepcja dzieła nie jest widoczna gołym okiem. Zwykły człowiek słyszy sobie dźwięki tak jak one przychodzą do niego w czasie, natomiast możliwość porównania tego z Mendelsohnem jest zarezerwowana wyłącznie dla wtajemniczonych. Camel to nie jest romantyczna muzyka symfoniczna, bo po prostu nie sposób tej muzyki tak odbierać. To jest bardzo lightowe granie, niczego specjalnego od słuchacza nie wymagające. Nawet proga nie trzeba lubić, żeby takie granie dotarło. I fakt, że jest rozpisana wedle prawideł zaczerpniętych od romantyków tego nie zmieni, bo to ma znaczenie trzeciorzędne z punktu widzenia docierających akurat do słuchacza dźwięków. To jest łatwo przyswajalny, "ozdobny" rock i nic ponadto.

Cytat:
Ja chcesz, nie bede ci mówił czego masz słuchać, dla mnie w każdym razie słuchanie rocka który bardziej niż rockiem jest nieporównywalnie uboższą wersją tego co oferuje nie-rockowa muzyka jest bezsensem zupełnym, stratą czasu i odmawianiem sobie przejścia na wyższy poziom na którym żeby zabić zółwia trzeba na niego skoczyć dwa razy.


Mój argument miał być przede wszystkim reductio ad absurdum Twojej tezy. Bo nie sądzę, aby dla kogokolwiek na tym forum Uriah Heep było wzorcem tego, jak powinien brzmieć progres. Dla mnie dziecinada, kaszana itp, to wyraźnie słyszalny dysonans między aspiracjami a umiejętnościami. Aspiracje (czyli to co zostało przez Ciebie porównane do przyprawy) to jedna strona medalu, wykonanie i wrażenie druga. A badziewie mamy tam, gdzie słyszymy dysonans. Podkreślam - słyszymy, a nie dochodzimy do wniosku po głębszej refleksji, analizie porównawczej itp.

Poza tym dlaczego twierdzisz, że słuchając takiego a nie innego rocka czegoś sobie odmawiam? Nie jestem specjalistą, ale czasem bywam w filharmonii, mam płyty z muzyką poważną i tego typu przyjemności nie są mi obce - nie odmawiam ich sobie. Mogę słuchać z przyjemnością tak samo Bacha jak i wzorujących się na nim rockmanów z Colloseum, Egg czy Jethro Tull. Podobnież słucham avant-rocka, ale już w kolejce czeka muzyka kameralna pana Ligeti, a już z pierwszego, wybiórczego rekonesansu wynika, że awangardziści się tym jak najbardziej inspirowali. Nie jestem wielkim znawcą, ale poszerzam swoje zainteresowania również pod tym kątem.

Dalej, nie zgadzam się na taką absolutyzację muzyki poważnej, tylko z powodu gatunkowej przynależności. Czy dajmy na to "Symfonia z Nowego Świata" to jest nie wiem jaki muzyczny absolut? Albo te prostackie, apelujące do wyobrażeń gminu (w swej idei, jak jest pod kątem środków muzycznych nie wiem) obrazowanie końca świata w "Dies Irae" z "Requiem" Verdiego? Albo Orff? Czyż doprawdy rockowe zespoły inspirujące się jego muzyką nie są fajniejsze i mniej pretensjonalne od oryginału?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pią 17:09, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Cytat:
Dla mnie dziecinada, kaszana itp, to wyraźnie słyszalny dysonans między aspiracjami a umiejętnościami. Aspiracje (czyli to co zostało przez Ciebie porównane do przyprawy) to jedna strona medalu, wykonanie i wrażenie druga. A badziewie mamy tam, gdzie słyszymy dysonans. Podkreślam - słyszymy, a nie dochodzimy do wniosku po głębszej refleksji, analizie porównawczej itp.


No i ja właśnie widze ten dysonans na Snow Goose - dysonans polegający na tym, że muzycy rockowi wyszli na pole na którym nie mogą dorównać tym, którzy na tym polu już działali przed nimi. Gdy słuchasz Discipline King Crimson wiesz, że taka muzyka to domena prog rocka. Słuchając Snow Goose słuchasz muzyki która wkracza w domene innej muzyki przy której wypada żałośnie. Słowem: Camel zrobił coś co, jak to sie mówi, "zostało już wcześniej zrobione, tylko że lepiej".

I rodzi sie pytanie: koncepcja jest taka sama, jakość - nieporównywalnie gorsza. Dlaczego wiec ktokolwiek, zdając sobie z tego sprawe, miałby tego słuchać?

Pomijając już muzycznych nowicjuszy którzy dopiero co wyszli poza ramy Doorsów i PF i których usprawiedliwia nieświadomość.


Cytat:
Camel to nie jest romantyczna muzyka symfoniczna, bo po prostu nie sposób tej muzyki tak odbierać.


Tu nie chodzi o to czy jest muzyką symfoniczną czy nie. Chodzi czym jest w swojej koncepcji. A czym jest Snow Goose? Próbą oddania programu pozamuzycznego (literackiego) przy pomocy serii nastepujących chronologicznie numerów muzycznych opisujących ten program. Czyli próbują zrobić swoją muzyką dokładnie to samo co robili romantycy. Tym samym stawiają sie obok nich i rzecz jasna, jak już pisałem, wypadają przy nich żałośnie.

Cytat:
Dalej, nie zgadzam się na taką absolutyzację muzyki poważnej, tylko z powodu gatunkowej przynależności. Czy dajmy na to "Symfonia z Nowego Świata" to jest nie wiem jaki muzyczny absolut? Albo te prostackie, apelujące do wyobrażeń gminu (w swej idei, jak jest pod kątem środków muzycznych nie wiem) obrazowanie końca świata w "Dies Irae" z "Requiem" Verdiego? Albo Orff? Czyż doprawdy rockowe zespoły inspirujące się jego muzyką nie są fajniejsze i mniej pretensjonalne od oryginału?


Nie wiem co jest fajniejsze od Orffa bo jak dla mnie on sam wcale nie jest specjalnie fajny Embarassed ale co do samego meritum twojego pytania, to uważam że dla muzyki poważnej zarezerwowany jest ten szczyt i wielkość nieosiągalna dla rocka który może być "fajny" tak jak np. "fajną" jest Magma ze swoim pół-poważnym podejściem do tego co robi i zacieciem do eksperymentów tworząc ambitniejszą rozrywke ale który nigdy nie dotarł i nie dotrze na wyżyny wyższego piekna, głebi, szlachetności i muzycznej poetyckości - gdy próbuje sie na nią wspiąć, kończy sie to tak jak w wypadku gąski wielbłąda.


Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pią 17:12, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 17:53, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

No to zapytam tak: Czy Deus Ex Machina ciskający własnymi rękami gromy na rozpaczający niewierny lud z "Requiem" Verdiego to bardziej subtelna muzyka niż np. Soft Machine? W moim przekonaniu zdecydowanie nie. I nie ważne, jakimi wyrafinowanymi środkami dysponuje Verdi w porównaniu do komuszków z Canterbury. Robi w tym momencie z mszy żałobnej cyrk z całkowicie poważną miną i nie wydaje mi się pod tym względem w niczym lepszy od tych wszystkich Camelów, Yesów i Emersonów.

Wiadomo, że najsubtelniejszych rzeczy należy szukać w muzyce poważnej. Nie zmienia to faktu, że muzyka nie do końca poważna też potrafi być subtelna, na swój sposób. A znów muzyka poważna mimo nie wiadomo jakich zastosowanych środków bywa niekiedy przerysowana, nudna, pozbawiona polotu, czy wręcz groteskowa.

Też nie rozumiem tego przykładu z King Crimson. Stopniowo ustępujące kakofonii "Bolero" z "Lizarda" to rock, a "Ryader" to udawana muzyka poważna? Naprawdę nie rozumiem Twoich kryteriów.

edit: Zauważyłem, że jest mowa tylko o "Discipline". Więc jeżeli wczesnych Crimsonów wrzucisz do jednego wora z Camelami, Yesami itp. to zwracam honor.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Pią 18:13, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pią 18:15, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

A skąd nacisk na subtelność, jak gdyby to była najważniejsza sprawa? Requiem Verdiego czy, jak wolisz, sam jego wyrywek jakim Dies Irae to mistrzowska muzyka w której przebijają sie co prawda dramaturgiczne walory twórcy zdaniem niektórych niestosowne w muzyce sakralnej. Ale jeśli porównać to Dies Irae z innymi to nie ma w nim nic przesadzonego. Dies Irae to Dies Irae, ma swoje miejsce i określoną role w całej mszy i to Verdiego ją spełnia w swój charakterystyczny ale nieprzesadzony sposób.

A porównanie do SF? Niech no znajde pierwszy lepszy film na YT o podobnej do DI długości... o, jest:

http://www.youtube.com/watch?v=Mwo3ht8sxJo

hmm...

Offtop z deka sie zrobił. Może zostawmy tego Verdiego w spokoju i weźmy pod dyskusje coś programowego w ten sam sposób co Snow Goose, o, chociażby to:

http://www.youtube.com/watch?v=fka0V5gCCeM
http://www.youtube.com/watch?v=9qBiWfmKQNo

słuchać Snow Goose? Zamiast tego? Żarty Embarassed


Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pią 18:21, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:45, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Bardzo subtelne SF w tym kawałku może rzeczywiście nie jest, ale i tak bardziej mi się podoba taka psychodelia od "mistrzowskiej muzyki" kojarzącej mi się jedynie z cyrkiem.

Słuchałem kiedyś trochę muzyki sakralnej (właściwie to był mój ulubiony dział muzyki poważnej) i powiem tak: Tallis i Lassus potrafili pisać jedynie kilkugłosowe polifonie, a ta muzyka miała niesamowity kontemplacyjny wymiar. Nawet taki ateusz jak ja, jest w stanie przez moment uwierzyć w Boga, albo przynajmniej w harmonię sfer niebieskich. Monteverdi - początki kombinowania - też jest nieźle. Bach miał tam swoje różne schematy, których powtarzalność można wychwycić, gdy np. zacznie się słuchać wszystkich zebranych kantat, tym niemniej Pasje robią niesamowite wrażenie. Nic tu nie jest przesadnie dramatyczne, a jednak czuć np. napięcie w czasie modlitwy w ogrójcu. Mozart zdążył mi się osłuchać, bo go wszędzie wciskają, ale nie zmienia to faktu, że jego Requiem to dobra kontemplacyjna muzyka sakralna. Requiem Cherubiniego też ma momenty np. końcówka Agnus Dei. Ten Twój ulubiony romantyzm wprowadził jednak do muzyki sakralnej rzeczy straszne, które spowodowały, że przestałem dalej szukać. Requiem Dworzaka mnie zupełnie nie przekonało, Verdi to cyrk, o słynnym wyciskaczu łez Schuberta nie wspomnę. Czyli wynika z tego, że ludzie dysponujący ogromną wiedzą i wspaniałymi środkami, nie potrafią tego, co było oczywiste dla ich poprzedników - że muzyka sakralna ma być dostojna, nieprzerysowana, że ma skłaniać do namysłu i kontemplacji. Oczywiście zapewne napisano w dobie romantyzmu X dzieł, które spełniają moje kryteria dobrej muzyki sakralnej, problem w tym, że jakoś nie mogę do nich dotrzeć, bo ledwie po coś sięgnę, słyszę tam teatralny rozmach i przerysowane sceny, bo kompozytorzy uznają najwyraźniej, że jak pojawiają się słowa "dies irae" to trzeba sprowadzić na słuchaczy armagedon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Pią 18:52, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

He, akurat nie bede bronił romantycznej muzyki sakralnej bo o ile symfonie Haydna to dla mnie pusta muzyka w porównaniu z późniejszymi mistrzami gatunku o tyle jego Stworzenie Świata i inne przedromantyczne śpiewy przemawiają do mnie bardziej niż te późniejsze. Trudno, każdy okres miał niedomagania - przed romantyzmem operom brakowało siły wyrazu i malowniczości ale muzyka sakralna stała na wyższym poziomie niż później, potem sytuacja sie odwróciła. Ale nikt nie każe sie ograniczać do jednej epoki.

Dobre to odwołuje sie do tradycji Tallisów:

http://www.youtube.com/watch?v=lnJ68Q1M3SI


Ostatnio zmieniony przez Aramis d'Herblay dnia Pią 18:55, 01 Kwiecień 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Niepokonany Herakles
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 15 Gru 2009
Posty: 6136
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 54 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowy Tomyśl
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:58, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

kobaian napisał:
taki ateusz jak ja


Ej... czy Kobajan Jerzy w Boga juz nie wierzy? Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sensuale
Nosal
Nosal



Dołączył: 26 Mar 2011
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:45, 01 Kwiecień 2011 Temat postu:

Rozpętałam bardzo owocną rozmowe jednak nie mam siły brać w niej udziału. Ale nie bede zamieszczać tu pamiętnikowych wpisów . Wink Było by to dość dziwne .


Iana Andersona także znam i też go bardzo lubie , natomiast według mnie obydwaj mają bardzo specyficzny styl grania (myśle że zrozumiecie o co chodzi) . Anderson i Latimer są świetni ale w zupełnie inny sposób przekazują swoją muzykę co czyni ich wyjątkowymi Wink , widać że robią to z pasja i lubią to i nie jest to wszystko szczutczne i oklepane.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 01:12, 02 Kwiecień 2011 Temat postu:

Aramis d'Herblay napisał:
He, akurat nie bede bronił romantycznej muzyki sakralnej bo o ile symfonie Haydna to dla mnie pusta muzyka w porównaniu z późniejszymi mistrzami gatunku o tyle jego Stworzenie Świata i inne przedromantyczne śpiewy przemawiają do mnie bardziej niż te późniejsze. Trudno, każdy okres miał niedomagania - przed romantyzmem operom brakowało siły wyrazu i malowniczości ale muzyka sakralna stała na wyższym poziomie niż później, potem sytuacja sie odwróciła. Ale nikt nie każe sie ograniczać do jednej epoki.

Dobre to odwołuje sie do tradycji Tallisów:

http://www.youtube.com/watch?v=lnJ68Q1M3SI


Zarówno Karłowicz jak i to jest wspaniałe. W związku z tym jestem Ci dozgonnie wdzięczny za miłe chwile spędzone z tymi dźwiękami. Tyle że zapominasz chyba o jednej rzeczy. Muzyka poważna wymaga skupienia, a Camelowaty rock progresywny narzuca się sam słuchaczowi. Dlatego dla mnie poematy symfoniczne są czymś zupełnie odmiennym od "Śnieżnej Gęsi". Camela można sobie puścić przy smażeniu jajecznicy i człowiek niewiele straci. A może wiele zyskać, bo tam są z jednej strony smaczki, z drugiej zaś struktura, która przygotowuje człowieka na odbiór znacznie ambitniejszej muzyki.
Od dawna nie słucham Camela prawie w ogóle. Lubiłem go bardzo, gdy zaczynałem interesować się progiem, a teraz puściłem sobie go ze względów sentymentalnych i uważam, ze takie granie się mimo swoich niedociągnięć broni. Nie sprawia mnie takiej przyjemności jak 10 lat temu, ale nie odrzuca mnie od tego. Gdy porzuciłem "miłe i ładne" granie na rzecz awangardy miałem ochotę sprzedać płyty Camela, by kupić sobie za to coś, co mnie obecnie fascynuje. Dziś dochodzę do wniosku, że może i lepiej je zachować, bo niewiele za nie uzyskam, a z drugiej wiążą się z nimi miłe wspomnienia, których nie muszę się wstydzić, a do których całkiem miło mi się wraca.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aramis d'Herblay
Gość






PostWysłany: Sob 09:21, 02 Kwiecień 2011 Temat postu:

Cytat:
Camela można sobie puścić przy smażeniu jajecznicy i człowiek niewiele straci.
Właśnie straci, bo smażąc jajecznice nie bedziesz śledził programu literackiego na czym im zależało i co jest kluczowe w przypadku tej płyty. Można to negować i słuchać SG inaczej ale robiąc to tylko potwierdza sie to co mówie - że sprawa ich przerosła i żeby cieszyć sie tą płytą trzeba potraktować te aspiracje do stworzenia rockowej suity a'la muzyka programowa z przymrużeniem oka.
Powrót do góry
odi.profanum
Wafel
Wafel



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:28, 16 Maj 2011 Temat postu:

Ale nie rozumiem o co się kłócić. Snow goose to jedna z lepszych płyt Camela i jedna z lepszych płyt rockowych w gatunkach około-progrockowych ; na tej płycie jest zawarte kilka z piekniejszych minut muzycznych jakich mi dane było przeżyć.
Jeśli ktoś nie docenia tej płyty to się zwyczajnie nie zna na muzyce; no ale Pan Bóg nie wszystkim dał po równo. Niech posłucha aż zrozumie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez odi.profanum dnia Pon 17:32, 16 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:40, 16 Maj 2011 Temat postu:

odi.profanum napisał:
jedna z lepszych płyt rockowych w gatunkach około-progrockowych


Czemu "około"? Shocked

odi.profanum napisał:
Niech posłucha aż zrozumie.


A co tu, przepraszam, jest do rozumienia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
odi.profanum
Wafel
Wafel



Dołączył: 16 Maj 2011
Posty: 153
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:53, 16 Maj 2011 Temat postu:

Zgadzam się z odi.profanum, snow goose to bardzo dobra płyta - może jest na niej kilka momentów cukierkowych, które zahaczają o kicz, ale bardzo lubię sposób gry Latimera. Co do samego Camela bardzo dobrymi utworami są Lady Fantasy i Nimrodel - tworzą naprawdę baśniowy klimat. Camel to idealny zespół by zacząć swoją przygodę z progrockiem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:05, 16 Maj 2011 Temat postu:

Cholera, bot Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Prog, rock psychodeliczny i eksperymentalny Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 12, 13, 14  Następny
Strona 2 z 14


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin