Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna
  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Galerie   Rejestracja   Profil  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  Zaloguj 

PRZETRWAJĄ NAJSILNIEJSI - zasady

Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat
Autor Wiadomość
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:31, 17 Październik 2013 Temat postu:

No to strzelaj jak badziewie zostanie wykoszone. Trzy lekkie, nieudane płyty to i tak nic w porównaniu z tym, gdyby przerabiać całe Yes, Deep Purple czy Black Sabbath.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Czw 17:31, 17 Październik 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:57, 17 Październik 2013 Temat postu:

Skończy się pewnie na tym, że kolegialnie odrzucimy te płyty, albowiem nie przesłucha ich literalnie nikt Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:38, 17 Październik 2013 Temat postu:

W wypadku Gentle Giant smutne jest to, że panowie nagrywali tak kiepskie albumy już w latach 70-tych. Ich płytki z lat 1977-1980 są po prostu denne. Przesłuchałem je kiedyś kilka razy i sobie odpuściłem, gdyż nie mogłem z tego nic wyciągnąć dla siebie. Yes w tym samym czasie nagrywał jeszcze dobre albumy. Dopiero kontrowersyjne cyferki przyniosły spadek formy (np. wołający o pomstę do nieba „City of love”), choć i na niej można było wyłuskać kilka całkiem dobrych kawałków („Changes”, „Our song” i świetny „Hearts”). Te następne są zazwyczaj bardzo nierówne. Sporo jest na nich materiału kiepskiego i przeciętnego, ale niemal na każdym można także znaleźć trochę dobrej muzyki. Tylko „Open your eyes” jest praktycznie w całości na poziomie płyty chodnikowej. Ten ostatni „Fly from here” to słabizna, ale przynajmniej na tej suicie są przebłyski (inna sprawa że jest to materiał jeszcze z okresu „Dramy”, co w fatalnym świetle pokazuje obecne możliwości kompozytorskie muzyków, gdyż te nowe piosenki są strasznie słabe .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:15, 17 Październik 2013 Temat postu:

Tyle że dla mnie słabe płyty GG to po prostu nieudany eksperyment zespołu z muzyką bardziej popularną. Tego nawet nie można kwalifikować jako sprzedanie się. Była to jakaś próba połączenia wyrafinowanego stylu z poprzednich płyt z muzyką popularną, która okazała się totalnym fiaskiem. Ale jestem w stanie podciągnąć to pod nieudolną próbę odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Warto też wspomnieć, że dla mnie "The Missing Piece" jest i tak lepsze niż twórczość J.A.B., Epici, czy Kevina Ayersa solo. Wink

W przeciwieństwie do GG, Yes zaczął nagrywać zwyczajny kicz do kwadratu. Mówisz o "Open your Eyes"... A na "The Ladder" co niby jest ciekawego? A na "Talk"?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Czw 19:33, 17 Październik 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:11, 17 Październik 2013 Temat postu:

Kapitan Wołowe Serce napisał:

Z Ozem i Z Dijem. Jestem za. Chociaż z tego co pamiętam na pozostałych płytach, też trafiały się lepsze momenty. Wiadomo, że w wypadku osób, które nie przepadają za podrzędnym heavy metalem słuchanie całej dyskografii Sabbs to gehenna, ale z drugiej strony, Born Again może się komuś normalnemu podobać, Headless Cross i Tyr także znajdują obrońców i to wśród całkiem kumatych ludzi, a Cross Purposes nawet mnie w paru miejscach pozytywnie zaskoczył. Na dobrą sprawę ewidentnym gównem w opinii wszystkich fanów zespołu są Seventh Star (chociaż to przecież nie Black Sabbath), Forbidden i ewentualnie Eternal Idol. Oczywiście możemy to wszystko mieć gdzieś, tylko musimy mieć świadomość, że będzie to posuniecie dość oryginalne. Nie mówię,że złe, ale... oryginalne...



jak z Dio to trzeba też Born Again, bo lepsza od nich wszystkich (tylko chujowo wyprodukowana) a wtedy też trzeba resztę, więc albo strzelamy tylko do Sabbath z Ozzym, albo do wszystkiego. Z tym, że takie Heaven & Hell jest dla mnie już straszne (a jeszcze 2 lata temu je lubiłem, co to forum robi z ludźmi) i jak słyszę np to:
http://www.youtube.com/watch?v=rBAj3WPX0i8
to mam śmieszne skojarzenia z takimi potworkami:
http://www.youtube.com/watch?v=z9nkzaOPP6g
A to ciągle jest lepsza płyta niż te z Martinnem, jak słyszę jakieś "Dżeruzalem oooooo" to rzygam, sorry. Mogę strzelać nawet, z tym, że od 2 lat nie słuchałem tych płyt, więc nawet nie pamiętam która jest która (płyty z Dio odróżniam ciągle i pamiętam circa about), ale mogę sobie przypomnieć mocno wyrywkowo i będzie git.


Mam pewien pomysł racjonalizatorski, dla zespołów które mają ddużo albumów, można by np do pierwszej 15 albo 10 (lub okolic, czyli np 16 gdy jest liczba parzysta) wywalać dwie "najgorsze", a dopiero później wywalać pojedynczo. Pozwoliłoby to na dość sprawne przeprowadzenie strzelarki do takich zespołów jak Deep Purple czy Black Sabbath, czy do muzyków mających powiedzmy około 30 płyt jak Bowie.

Dobra, to strzelamy do BS albo do GG. Albo na lajcie do Cream, bo to są w gruncie rzeczy chyba tylko 4 płyty (Fresh Cream, Disraeli Gears, Wheels of Fire i chujowe Goodbye) Krótka zabawa, ale może zdążymy coś zadecydować w międzyczasie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:02, 17 Październik 2013 Temat postu:

kobaian napisał:

W przeciwieństwie do GG, Yes zaczął nagrywać zwyczajny kicz do kwadratu. Mówisz o "Open your Eyes"... A na "The Ladder" co niby jest ciekawego? A na "Talk"?


Z „Ladder” wyróżniłbym „Homeworld", natomiast z „Talk” dwa utwory („I am waiting” i suitę „The endless dream” – ten kawałek to moim zdaniem ich najlepszy utwór nagrany w latach 90-tych. Problemem płyt Yes nagranych począwszy od 1983 roku jest ich produkcja, co determinuje określone brzmienie. Na cyferkach odpowiadał za nie mag konsolety Trevor Horn, stąd to efekciarstwo i epatowanie hipernowoczesnością. Późniejsze płyty to niestety nieodrodne dzieci swoich czasów, stąd brzmienie było takie a nie inne. Podobnie było w przypadku wielu innych zespołów z lat 70-tych, które w tej dekadzie potrafiły wypracować sobie wyrafinowany sound, by później zatracić to zupełnie. W świecie jazzu nie było zresztą inaczej. Albumy Davisa, Hancocka, Weather Report, Electric Band i wielu innych brzmiały w latach 80-tych niejednokrotnie wręcz koszmarnie, mocno ocierając się o kicz. Takie płytki jak: “Future shock”, „You’re under arrest”, „Tutu”, „This is this” dobrze ukazują ten proces.
Komercjalizacja muzyki połączona z nowoczesnym cyfrowym soundem dawała w rezultacie dość często takie potworki dźwiękowe („Under wraps”, Jethro Tull to przykład wręcz wzorcowy). Jeśli dodamy do tego jeszcze postępujący zanik sił twórczych to niestety efekty musiały być dość mizerne.

Te wspomniane na początku utwory Yes mogłyby sporo zyskać, gdyby trafiły na warsztat Eddie’ego Offorda w latach 70-tych.


kobaian napisał:
Tyle że dla mnie słabe płyty GG to po prostu nieudany eksperyment zespołu z muzyką bardziej popularną. Tego nawet nie można kwalifikować jako sprzedanie się. Była to jakaś próba połączenia wyrafinowanego stylu z poprzednich płyt z muzyką popularną, która okazała się totalnym fiaskiem. Ale jestem w stanie podciągnąć to pod nieudolną próbę odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Warto też wspomnieć, że dla mnie "The Missing Piece" jest i tak lepsze niż twórczość J.A.B., Epici, czy Kevina Ayersa solo. Wink


Co do Kevina Ayersa to najzwyczajniej w świecie brakowało mu nie tylko umiejętności czysto instrumentalnych , ale także jakiegoś specjalnego talentu muzycznego. To był zresztą zawsze taki niemal półamator, który sprawdzał się tylko w sytuacjach, gdy był wspierany przez innych zdolnych muzyków. Podobnie było w przypadku Daevida Allena, który miał charyzmę, był świetnym konceptualistą, ale na niwie czysto muzycznej, delikatnie rzecz ujmując, nie był jakimś herosem. Pierwsze dwie płyty solowe Ayersa („Joy of a toy” i „Shooting at the moon”) były dobre, dzięki temu, że udało mu się pozyskać wartościowych współpracowników. Na debiucie kolegów z Soft Machine, natomiast na następnym krążku Davida Bedforda, który nadał płycie mocno awangardowy koloryt. Te dwie płytki podobają mi się bardziej niż ostatnie dokonania Gentle Giant. Kolejne płyty Kevina były już niestety coraz słabsze. O ile w pierwszej połowie lat 70-tych trafiały się jeszcze ciekawe utwory (szczególnie na "Whatevershebringswesing” i „The Confessions of Doctor Dream and other stories“), to później była to już tylko bieda i nędza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:11, 17 Październik 2013 Temat postu:

mahavishnuu napisał:
Z „Ladder” wyróżniłbym „Homeworld"

Uważasz, że jest to jakkolwiek porównywalne do wcześniejszych suit? Dla mnie jest to przykład patetycznego kiczu. Podobnie jak "The Endless Dream", które jest odrobinę ciekawsze, ale kiczu tam też co niemiara.

mahavishnuu napisał:
Te dwie płytki podobają mi się bardziej niż ostatnie dokonania Gentle Giant. Kolejne płyty Kevina były już niestety coraz słabsze.

A mnie nie. Uważam, że przynajmniej "The Missing Piece" prezentuje poziom średniej Ayersowo-Caravanowej. Na pewno lepiej mi się słucha niektórych utworów z tej płyty od "Golf Girl" czy innych podobnych potworków.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:16, 17 Październik 2013 Temat postu:

mahavishnuu napisał:
=koszmarnie, mocno ocierając się o kicz. Takie płytki jak: “Future shock”, „You’re under arrest”, „Tutu”, „This is this” dobrze ukazują ten proces.


Nie chcę nic mówić, ale Future Shock nie miało już nic wspólnego z jazzem, to była płyta z muzyką elektro i to na dość wysokim poziomie, raczej mało tam typowego dla lat 80' kiczu, na pewno miała ona spory wpływ na rap. Na pewno jest lepsza niż ostatnie płyty GG, z tym, że to jest zupełnie inna stylistyka, jak ktoś się spodziewał jazzu to się zawiódł, ale poza tym, nie wiem, co w tej stylistyce w jakiej Future Shock się obraca, można zarzucić. Może nie jest to muzyka trudna, ale wtedy H.H nie tworzył trudnej muzy, od jakiś 10 lat (albo lepiej), brzmienie tej płyty wcale nie jest jakieś straszne w porównaniu nawet z "gigantami rocka" takimi jak własnie GG na ostatniej płycie, jakiś Jehtro Toolach, Yesach i takich tam rzeczach, sorry, nie przesadzajmy. Do tego w stylistyce rocka progresywnego cyfrowe brzmienie jest maksymalnie chujowe, w elektro takie brzmienie jest podstawą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:39, 17 Październik 2013 Temat postu:

kobaian napisał:

Uważasz, że jest to jakkolwiek porównywalne do wcześniejszych suit? Dla mnie jest to przykład patetycznego kiczu. Podobnie jak "The Endless Dream", które jest odrobinę ciekawsze, ale kiczu tam też co niemiara.


Te utwory mają potencjał w warstwie melodycznej, w „Endless dream” jest także kilka ciekawych rozwiązań brzmieniowych i aranżacyjnych. W suicie głównym problemem jest szkodnik Rabin, który zawsze ciągnął grupę w stronę banału . Na „Talk” był on odpowiedzialny także za produkcję, co zresztą słychać. Co ciekawe, to on w dużym stopniu jest twórcą „Endless dream”. Wychodzi na to, że mamy tu do czynienia z rabinowym magnum opus. Smile
Gdyby „Endless dream” nagrał skład z Wakemanem i Howe’em w latach 70-tych efekty mogłyby być całkiem interesujące.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 00:09, 18 Październik 2013 Temat postu:

zuy_pan napisał:


Nie chcę nic mówić, ale Future Shock nie miało już nic wspólnego z jazzem, to była płyta z muzyką elektro i to na dość wysokim poziomie, raczej mało tam typowego dla lat 80' kiczu, na pewno miała ona spory wpływ na rap. Na pewno jest lepsza niż ostatnie płyty GG, z tym, że to jest zupełnie inna stylistyka, jak ktoś się spodziewał jazzu to się zawiódł, ale poza tym, nie wiem, co w tej stylistyce w jakiej Future Shock się obraca, można zarzucić. Może nie jest to muzyka trudna, ale wtedy H.H nie tworzył trudnej muzy, od jakiś 10 lat (albo lepiej), brzmienie tej płyty wcale nie jest jakieś straszne w porównaniu nawet z "gigantami rocka" takimi jak własnie GG na ostatniej płycie, jakiś Jehtro Toolach, Yesach i takich tam rzeczach, sorry, nie przesadzajmy. Do tego w stylistyce rocka progresywnego cyfrowe brzmienie jest maksymalnie chujowe, w elektro takie brzmienie jest podstawą.


Pewnie, że nie jest jazzowy. To rzecz oczywista. Przecież Hancock na swoich elektrycznych płytach od dawna mocno oddalił się od estetyki jazzowej. Już na „Man-Child” (1975) tego jazzu było tyle, co kot napłakał. Dla mnie „Future shock” był zawsze po prostu okropny. Stylistycznie, brzmieniowo i klimatycznie. Nie ma on niestety nic wspólnego z pionierskimi płytami Hancocka z lat 70-tych, kiedy to w niezwykle twórczy i oryginalny sposób wprowadzał elektronikę do jazzu. Wtedy była to muzyka dla koneserów, natomiast „Future shock” jest to już ewidentnie projekt komercyjny.

Herbie zawsze był muzykiem, który nie oglądał się za siebie, szukał nowych środków wyrazu, brzmień, dokonywał syntezy różnych gatunków muzycznych. „Future shock” jest dla mnie przykładem zachłyśnięcia się możliwościami nowoczesnego instrumentarium elektronicznego. Brzmienie tego krążka jest plastikowe, dla mnie wręcz odpychające. A przecież warto pamiętać, że Hancock w przeszłości był wspaniałym kolorystą. Jego płyty często były określane przez krytyków jazzowych jako „poematy dźwiękowe”. Faktycznie te cyfrowe klawisze z lat 80-tych po latach często brzmią nie najlepiej. Epatowanie hipernowoczesnością i efekciarstwem dzisiaj nie robi już żadnego wrażenia, czasami pozostawia wręcz niesmak. Irytującą rzeczą na tym albumie jest dla mnie także rytm. Jednostajny do bólu, przypominający uderzenia młota pneumatycznego. Znowu jest to przykład niezbyt ciekawego wykorzystania estetyki typowej dla lat 80-tych. Banalne rytmy, zupełnie odarte z subtelnego jazzowego frazowania, pozbawione bogactwa strukturalnego typowego dla tego gatunku tutaj są po prostu sporym rozczarowaniem. Ta perkusyjna młócka zupełnie odstręcza mnie od tego albumu.

Ta płyta zawsze wywoływała sporo kontrowersji. Miała swoich zdecydowanych zwolenników jak i zawziętych przeciwników. Jak widać do dzisiaj nic się nie zmieniło. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vilverin
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wielkie Księstwo Krakowskie/Królestwo Galicji i Lodomerii.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:49, 19 Październik 2013 Temat postu:

To może zrobimy Procol Harum?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
citizen_insane
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 21 Sie 2013
Posty: 557
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:03, 19 Październik 2013 Temat postu:

A może TVU na szybko?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mahavishnuu
Dżonson
Dżonson



Dołączył: 11 Mar 2013
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:14, 19 Październik 2013 Temat postu:

Przejrzałem sobie listę propozycji do strzelanek i, biorąc pod uwagę wcześniejsze wypowiedzi różnych osób, obawiam się, że co byśmy nie wybrali trafimy na ścianę. Jeśli nie teraz to już wkrótce. Niemal w każdym przypadku pojawi się problem ze znajomością dyskografii wykonawców. Chyba że w grę wchodziłyby zespoły, które natrzaskały znikomą ilość płyt. W tej sytuacji widzę dwie możliwości rozwiązania tego impasu:
- każdy podaje po powiedzmy trzy zespoły, których dyskografię w miarę dobrze zna i byłby gotów do udziału w zabawie bez zbyt długich przygotowań – wtedy okaże się komu bez problemu możemy dobrać się do skóry w strzelance
- określamy sztywne terminy, kiedy dokładnie zaczynamy strzelankę do danego wykonawcy (np. 20 października – Magma, 5 listopada – Soft Machine) – wtedy, będąc pod „presją” czasu dany delikwent będzie miał większą motywację, aby przygotować się do zabawy, poza tym precyzyjna data to jednak konkret


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vilverin
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 02 Kwi 2013
Posty: 2430
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wielkie Księstwo Krakowskie/Królestwo Galicji i Lodomerii.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:27, 19 Październik 2013 Temat postu:

Dobry pomysł. Jeśli o mnie chodzi mogę strzelać do wszystkiego z listy, oprócz Milesa Davisa i Boba Dylana. Nie mam ich przerobionych w 100 %.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zuy_pan
Bad Motherfucker
Bad Motherfucker



Dołączył: 27 Sty 2012
Posty: 5826
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nie wiem, skąd mam wiedzieć?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:10, 19 Październik 2013 Temat postu:

Ale co my kurwa kombinujemy, w czołówce listy są Bitlesi, którzy są zajebistą pozycją do strzelanki, bo oprócz tego, że początek będzie nudny, to później może być ciekawie, więc weźmy strzelajmy do chujów z liverpoola i się nie patyczkujmy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
lomyrin
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 30 Lis 2012
Posty: 1097
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:20, 19 Październik 2013 Temat postu:

W sumie racja, ja dołączę w połowie rozgrywki ze względu na moje zaległości w Bitlach.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez lomyrin dnia Sob 19:20, 19 Październik 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cizar
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 25 Cze 2013
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nowe Skalmierzyce
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:59, 19 Październik 2013 Temat postu:

dawać bitelsów, ich chyba każdy zna przeca ;x

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pawliq88
Hipopotam
Hipopotam



Dołączył: 28 Maj 2013
Posty: 1347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa

PostWysłany: Sob 21:51, 19 Październik 2013 Temat postu:

Jestem za Beatlami

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kobaian
Brodacz
Brodacz



Dołączył: 04 Cze 2010
Posty: 3805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 40 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 05:26, 20 Październik 2013 Temat postu:

Cizar napisał:
dawać bitelsów, ich chyba każdy zna przeca ;x

Ja nie znam. Na tyle nie cierpię ich maniery wokalnej i infantylizmu niektórych utworów, że słuchałem tylko tego, co musiałem słyszeć, czyli tych płyt, które uważa się istotne dla rozwoju i popularyzacji rocka psychodelicznego i progresywnego. A wrażenia mam takie, że nie ciągnie mnie do poznawania reszty.

Jeżeli jednak zdecydujemy się strzelankę do znacznie poważniejszego, że by nie powiedzieć wręcz - jednego z najciekawszych zespołów rockowych w historii, czyli Gentle Giant, to ja mogę nawet taki plebiscyt poprowadzić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez kobaian dnia Nie 05:31, 20 Październik 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kapitan Wołowe Serce
Administrator
Administrator



Dołączył: 03 Wrz 2008
Posty: 8801
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 59 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:54, 20 Październik 2013 Temat postu:

Beatlesów znam od 65 wzwyż. Wcześniejszych płyt nie słuchałem i nie chce słuchać, ani teraz ani nigdy.Klasyczne rockędrole kompletnie mnie nie interesują. Nie trawię takiego grania. Dlatego w plebiscycie mogę wziąć udział jak już wywalicie wszystkie przedhippisowskie płyty.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kapitan Wołowe Serce dnia Nie 10:54, 20 Październik 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu Forum .:Rock 'n Metal:. Strona Główna -> Plebiscyty Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 23, 24, 25  Następny
Strona 13 z 25


Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB Š 2001, 2005 phpBB Group
Theme bLock created by JR9 for stylerbb.net
Regulamin