Album roku 1967

mahavishnuu

Co kilka dni usuwam sobie płyty ze swojej wstępnej listy. Dzisiaj w czasie remanentu poleciało kolejnych kilkanaście niezłych płytek, których trochę mi szkoda:

Denny Zeitlin – Zeitgeist – wolę jednak jego płyty z lat 70-tych („Expansion” i „Syzygy”), ta jest zbyt nierówna
Tim Buckley - Goodbye and Hello
Jefferson Airplane – After Bathing at Baxter's, Surrealistic Pillow nie załapał się nawet do pierwszej pięćdziesiątki
Jackie McLean – New and old gospel- momentami jest naprawdę świetnie, ale zdarzają się także dłużyzny
Pete La Roca – Turkish women at the bath
Nico - Chelsea Girl, Nico musi trochę poczekać – jej następna płyta załapie się na pewno, nie wiem czy zmieści się The Velvet Underground - jakoś nigdy nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia
Albert Ayler - Albert Ayler in Greenwich Village
Miles Davis – Sorcerer, Miles Smiles – te Davisy są do bólu konserwatywne, gdy posłuchałem ich po latach spodobały mi się jeszcze mniej
Traffic - Mr. Fantasy
Larry Young - Of Love And Peace
Steve Lacy – The Forest and the Zoo
Fifty Foot Hose – Cauldron
Captain Beefheart – Safe as a milk – niby fajna płytka, ale moja awersja do bluesa jest zbyt duża, aby mogło mi się to naprawdę spodobać

Pomimo brutalnych cięć i tak mam jeszcze w zestawieniu ponad 40 płytek. Trzeba będzie jeszcze coś wyrzucić. W sumie jak tak patrzę na płyty z tego rocznika oraz następnego to rzeczy naprawdę wybitnych nie ma aż tak dużo. Skok jakościowy nastąpi dopiero w 1969 roku – przede wszystkim w muzyce rockowej. Płyt jazzowych ukazywało się jednak w latach 60-tych zbyt mało, aby wyłowić z nich większą ilość znaczących rzeczy. Szczególnie, gdy porównamy to z nakładami z następnych dekad. W skali procentowej tych wartościowych płyt jazzowych było w latach 60-tych całkiem sporo. Później niestety ilość nie poszła w parze z jakością. W latach 80-tych było to już ewidentne.

Swoją drogą, pamięciowe ogarnięcie najlepszych płyt z lat 1970-1976, biorąc pod uwagę ich monstrualną ilość, będzie sporym wyzwaniem. Żałuję, że nie robiłem sobie na przestrzeni lat jakichś prowizorycznych zestawień najciekawszych pozycji. Wyszukiwanie przesłuchanych tytułów z RYM, Progarchives, Discogs i innych portali to benedyktyńska praca.

che

John Cipolina

U mnie póki co ta płytka się mieści, choć bliżej końca niż przodów. Nie rozumię powszechnego uwielbienia Question

Tak w ogóle to doceniłem trochę bardziej markowe produkty takie jak The Doors i Jefferson Airplane. Choć poważniejszy skok na liście zaliczyło na razie tylko "Strange Days". Nie rozumię powszechnego uwielbienia debiutu Question

Jest trochę płyt z 67. gdzie są dobre proste piosenki, a czemu akurat tyle luda lubi ten album? Na Rymie 13 znajomych ma ocenę przynajmniej 4 gwiazdki i jeden Gharvelt 3,5 (brawa dla tego pana!).

W ogóle byłem dziś w końcu u laryngologa. Przykładano mi do głowy kamerton i wyszło, że mam (hardcorowe) zapalenie ucha. Kuracja potrwa około tygodnia. Myślę, że po tym wrócę do hardcorowego trybu słuchania płyt.

mahavishnuu

Na liście naszych propozycji nie ma jednego dość istotnego albumu: Miles Davis – „Nefertiti”. W tym wypadku znowu jest to kwestia bałaganu, jaki panuje na różnych stronach internetowych. Szczególnie namieszał rate your music. Sprawdziłem to i wychodzi na to, że jest to rocznik 1967. W związku z tym może pojawić się problem, bo niektórzy już wysłali swoje listy, a być może uwzględniliby ten krążek w swoim zestawieniu. Trzeba to jakoś rozstrzygnąć.

U mnie i tak będzie kilka płytek, których nie było na liście propozycji. Nie o wszystkim da się pamiętać.

Warto wspomnieć choćby o tym:

The Mike Westbrook Concert Band – Celebration – rasowy brytyjski jazz, oscylujący między mainstreamem a free.

Kapitan Wołowe Serce

Co je huje?!?!?!?!?!?!?!?!/1/1/1/1 MAM SIEDEM LIST, GDZIE RESZTA?

lomyrin

Kapitan Wołowe Serce

Okej, faktycznie, miało być 11. Ale pamiętajcie, że termin południowy tegoż dnia jest nieprzekraczalny.

Podliczyłem głosy z siedmiu list i póki co mamy wyraźne podium, za nim kolejną trójkę, a dalej, od miejsca siódmego w dół zaczynają się płyty, które od miejsca pierwszego dzieli więcej niż 30 punktów.

Niepokonany Herakles

Drogi Kapitanu, sygnaturka Ci sie wykopyrtnela.

Cizar

I dobrze. Strasznie brzydka była.

gharvelt

Właśnie, trzeba wrzucać ładniejsze sygnatury.

John Cipolina

Wczoraj nie mogłem, ale dziś, już, teraz sporządzam, powiedzmy, ostateczną... listę, choć za taką ją trzeba będzie uważać. Pozdrawiać.

John Cipolina

Kiedy wyniki?

zuy_pan

po 11 maja

Kapitan Wołowe Serce

Mam 9 list. Z Kobaianem będzie 10, mam nadzieję, że jeszcze ktoś coś przyśle.

kobaian

Ostatnio dosłuchuję różne rzeczy, na które pewnie i tak bym nie zagłosował, ale są mi potrzebne, by się utwierdzić, że mój wybór jest słuszny na tle innych rzeczy, które w tym czasie powstawały. No i dotarłem do "Winds of Change" Animalsów. I pomyśleć, że jeszcze parę dni temu "Disraeli Gears" wydawało mi się archaiczną muzyką...

lomyrin

Kapitan Wołowe Serce

Nie wiem kto jeszcze zamierza głosować. Ty masz takie plany?

lomyrin

Ja wyślę w niedzielę rano.

Vilverin

Ja nie głosuję. Myślę, że w moim wypadku nie ma to sensu. Niemal zawsze przyjmuję gradację sentymentalno - uczuciową, podczas gdy artystyczno - jakościowa ma dla mnie znaczenie czwartorzędne. Mój głos będzie więc....dziwny?

megadziobak

Mam podobnie jak Vilverin. Jakąś tam listę byłbym w stanie sklecić, ale obawiam się, że byłaby całkiem z dupy i tylko niepotrzebnie mieszałaby w rankingu. Brakuje mi osłuchania, przede wszystkim w jazzie Embarassed