Poison

M.Ssed

Poison – amerykańska grupa muzyczna wykonująca Hair Metal (lub lekko łagodniejszy - Glam rock), oraz heavy metal. Powstała 1983 r. w Harrisburgu w stanie Pensylwania w USA.

Złożony z grupy rockowych zapaleńców z Harrisburga w Pennsylwanii, Poison przenieśli się do Los Angeles w Kalifornii z zamiarem zdobycia sławy. Korzenie zespołu, głównie te glam metalowe, leżą w brzmieniu wschodniego wybrzeża Ameryki i częściowo, muzyka, jak i wygląd nawiązują do takich zespołów jak New York Dolls, KISS, Cinderella, Boston, Aerosmith czy Cheap Trick. Te wpływy zostały przeniesione do Kalifornii pod koniec lat 70., następnie zmutowały się z brzmieniem z debiutanckiego albumu Van Halen z 1978 r., w końcu rozpoczynając kolorową scenę glam metalową na Sunset Strip w L.A. w latach 80. Późniejsza twórczość zespołu miała też pewne naleciałości bluesowe.

Every Rose Has Its Thorn
Nothin' But A Good Time
Fallen Angel

Wasp

Znane mi są tylko albumy "Look What the Cat Dragged In" i "Open Up and Say...Ahh!" i nawet mi się podobają, mimo wszystko traktuję tą grupę raczej jako ładnych (?) chłopców, dla których więcej znaczył glamowy wygląd niż muzyka, a samą muzykę jako "lekkie, łatwe i przyjemne, w sam raz żeby poprawić sobie humor".

Hardfan75

BeAdEo

Nigdy nie przepadałem za tym zespołem. Pamiętam jak kiedyś poznawałem zespoły glam rockowe i kumpel puścił mi Poison właśnie to zareagowałem bardzo sceptycznie. Od tamtego dnia nie przepadam...

dude_

Co by nie mówić, to choćby takie Every Rose Has Its Thorn w Stanach zna chyba każdy. A że przy okazji stało się przedmiotem ogólnej polewki? Normalka, trudno żeby było inaczej - prosta, banalna balladka z takimż tekstem. No ale jaki hicior! Smile

Zresztą to normalne, że takie fest hiciory, stricte komercyjne, stają się po jakimś czasie lekkim pośmiewiskiem. Tak samo jest choćby z hiciorem Billy Raya Cyrusa - Achy Breaky Heart - wszyscy Amerykanie z niego leją, ale każdy zna, no i ktoś kupił parę milionów płyt.

O takim sukcesie, jaki odniósł Poison wiele o niebo lepszych kapel może tylko pomarzyć. I jestem przekonany, że większość z nich dałaby się w smole podsmażać, żeby sprzedać 1/3 tego, co sprzedał Poison.

Osobiście ze wszystkich płyt Poison najbardziej lubię Native Tongue - wymiana C.C. Deville'a na Ritchiego Kotzena była dla mnie strzałem w 10, muza też trochę inna (troche funku, trochę soulu, więcej bluesika). Tylko oczywiście nie przełożyło się to nijak na sukces komercyjny, w związku z czym zespół padł na parę dobrych lat.

SSIJ

nie cierpie.

kempes

Dla mnie ten zespół to jeden największych syfów. Jechali na pomysłach innych i zżynali po całości od znajomych po fachu... i ten żenujący Image...

nutsAddicted