My Dying Bride

LiLCam · Wysłany: Czw 20:17, 19 Marzec 2009 Temat postu: My Dying Bride

Zespół doom metalowy z naleciałościami death i gothic. W latach 90. XX w. zespół ten należał (wraz z Paradise Lost i Anathemą) do "Wielkiej trójki" wykonawców doom metalowych. Ich muzykę charakteryzują teksty traktujące o religii, miłości i śmierci, długie i rozbudowane utwory oraz dbałość o detale.

Obecny skład zespołu
* Aaron Stainthorpe - śpiew (1990-obecnie)
* Andrew Craighan - gitara elektryczna (1990-obecnie)
* Hamish Glencross - gitara elektryczna (2000-obecnie)
* Lena Abé - gitara basowa (2007-obecnie)
* Katie Stone - instrumenty klawiszowe, skrzypce (2008-obecnie)
* Dan Mullins - perkusja (2007-obecnie)

Albumy studyjne
* As the Flower Withers (1992)
* Turn Loose the Swans (1993)
* The Angel and the Dark River (1995)
* Like Gods of the Sun (1996)
* 34.788%... Complete (1998)
* The Light at the End of the World (1999)
* The Dreadful Hours (2001)
* Songs of Darkness, Words of Light (2004)
* A Line of Deathless Kings (2006)
* For Lies I Sire (23 III 2009)

Nisroch

Świetny zespół. Klimat też całkiem w porządku. Moje typy:
For you, Deeper down, The blue lotos.

Jak jeszcze troche ich posłucham to coś więcej napiszę... Very Happy

Krzyś

Zachęcony utworem Two Winters Only późniejszym wieczorkiem przesłucham sobie A Line Of Deathless King. Wrażenia wkrótce.

BRASS

Wszystkie płyty My Dying Bride zabijają. Styl tej kapeli jest jedyny w swoim rodzaju. Można ich kochać albo nienawidzić, ale mało który zespół potrafi stworzyć taki klimat muzyczny jak MDB. Polecam!

Carpetcrawler

The Angel and the Dark River - dla mnie najlepszy album, cholerka takiego ciężkiego klimatu to nigdy nie słyszałem. Dobra muzyka, ale naprawdę potrafi zmulić na maxa. Dlatego słucham tylko od czasu do czasu ;d

odi.profanum

Bo nie słuchałeś wcześniejszych płyt...
Generalnie MDB w tym samym tonie gra od 20 lat; z płyt mi się podoba 33%, dreadful hours i wspomniana przez ciebie. Kapela dobra, ale dłuższe słuchanie ryje głowę.

LiLCam

Najnowsza płyta to już odejście od doom metalu na rzecz darkwave i ambientu, ale bardzo interesujące. Ciekawe czy to jednorazowy romans z tym gatunkiem czy będzie z tego coś więcej.

Kapitan Wołowe Serce

Kończę zapoznawać się z The Angel and the Dark River. Fajna płyta, chociaż bardziej podobała by mi się, gdyby wywalić z niej te toporne gitary i wstawić coś innego, tak, żeby zamienić to wszystko z metalu w rock gotycki.

Rozumiem, że połączenie doomowego zamulania i melodyjnego gothic rocka z lat 90tych jest celowym zabiegiem, ale do mnie efekty tej koncepcji niezbyt przemawiają.

Płyta jest fajna bo nadrabia klimatem to, co zespół schrzanił konceptem. Nie wiem jak to jest, że takie Tajpy kapitalnie potrafią połączyć gothic, doom i masę innych rzeczy. Bo, jak słyszę, inni nie dają sobie z tym rady...

alesorius

Thy Raven Wings jest piękne.