Riot - "Fire Down Under" (1981)

Kapitan Wołowe Serce

Zaciekawiłeś mnie swoją recenzją (zwłaszcza że nie występuje w niej nazwa "glam", za to jest NWOBHM Wink

) i przesłuchałem ten album. Nie jest to trudne, bo znajduje się on w całości na Youtube. Faktycznie fajne granie. Słychać wpływ Judaszy, miejscami przypomina to najstarsze dokonania Maidenów, co przecież dziwne nie jest, bo ten album to niemal klasyczny NWOBHM. Jest kilka momentów które mi niepodeszły, jak refren w Outlaw czy wejście do Altar Of The King (jakieś kościółkowe to jest jak dla mnie), ale np. Feel The Same czy zwłaszcza No Lies bardzo mi sie spodobały. No i riffy rzeczywiście są fajne. Co do oceny, skoro Burn ma u mnie 8, a Appetite For Destruction 7,5 to żeby być w miarę sprawiedliwym daję 7/10. Fajna płytka, przyjemnie się słucha. Polecam wszystkim fanom heavy.

Hardfan75

Hardfan75

Kapitan Wołowe Serce

Riff Swords An Tequila rzeczywiście przypomina Two Minutes To Midnight (najmniej lubię ten kawałek z całego albumu Powerslave) i w ogóle bardzo wiele heavy metalowych riffów. A Siódmy Syn bardziej mi się podoba. Może dlatego że jest dość art rockowy. Zresztą 7/10 to naprawdę bardzo dobra ocena. Tyle samo dałbym takim tuzom jak Rainbow Rising czy nawet Bold As Love. Nie kocham się w hard rocku na tyle żeby dać więcej...

Rune of Torment

Dobry krążek ale RIOT miał lepsze w swojej karierze. I to ładnych parę Smile

Hardfan75

Rune of Torment

Zgodzę się - bardzo niedoceniany, a często nawet trochę wyprzedzał epokę.

lochinvar

Bedzie bardzo krótko!

Jak na USA i 1981 rok to bardzo dobre i zroznicowane granie, aczkolwiek bardzo nawiazujace do najlepszych bandow NWOBHM, a i starszych hard rock bandow.

Miala plyta wyjsc w 1980, ale z uwagi na opor poprzedniej wytworni przeciagnelo sie na 1981.

Jak na trzecie studyjne dziecko Riot plyta bardzo dobra i niestety ostatnia z Guyem Speranza Smile

8/10